Paweł Hulajnoga

Przeglądając ostatnio podróżne szpargały, wypadła z nich kartka w formacie pocztówkowym prowokując niniejszą historię.

Paweł Hulajnoga
Kliknij by poznać „Lawendową Dziewczynkę”

Szczyt Baranie w sercu Magurskiego Parku Narodowego na niebieskim szlaku granicznym. Elegancka, zamykana wiata turystyczna z oknem posłuży mi za nocleg i schronienie wczas nocnej burzy. Niedawno stała tu drewniana wieża widokowa, lecz teraz w ruinie. Zwaliła się, a raczej ktoś pomógł jej upaść w trosce o rzekome BHP wchodzących.
Kiedy tędy przechodzę, zawsze frapuje mnie rozbieżność wysokości szczytu. Polskie Baranie ma 754 m, słowacki Stavok na słupie dwa metry dalej, co wcale nie znaczy niżej – 752 m. Wiceministrowie w randze ds. szczytów górskich Polski i Słowacji powinni się wreszcie dogadać, co do ustalenia jednej, kompromisowej wysokości góry Baranie/Stavok. Można to zrobić w ramach Grupy Wyszehradzkiej, skoro z niczym innym Grupa se nie radzi. Jak poszukać, znajdzie się także kilka innych wzniesień do weryfikacji.

Jestem tymczasem sam. Nikogo na szlaku nie wyprzedzałem i się nie spodziewam. Bawię się w ciuciubabkę z dymem ogniska. Gdy zmieniam miejsce, dym uparcie za mną podąża. Człowiek jest jak magnez. Przyciąga innych ludzi, dym, a czasem pioruny. W towarzystwie kilku osób skupionych wokół ogniska, jeśli wiatr nie wieje, dym podąży za osobą o największym darze przyciągania. Sprawdź kiedyś, czyś nie tym szczęściarzem?

Nagle na szlaku, w bliskiej ognia dali w zdumieniu dostrzegam błękitną postać. Żegnam dym na chwilę, lgnąc teraz do ludzi.
Drugie zaskoczenie, to pojazd oparty o słup z naszą interpretacją wysokości szczytu i kierunkami strzałek dalszych dróg. Jakby hulajnoga? Ale przynajmniej w mym mieście nikt tak wielkich kół do hulajnóg nie dokręca. Pytam, elektryczna? Ależ skąd! Odpowiedź na tak postawione pytanie w ustach „Błękitnego Chłopaka” brzmi prawie jak obraza. Poznajemy się. Paweł błyskawicznie wzbudza sympatię.
Jego wewnętrzny dar przyciągania wymiata dym mego ogniska.

Szczyt Baranie
Kliknij na hulajnogę Pawła

Opowiada o swej misji. Zbiera pieniądze na leczenie genetycznej choroby „Lawendowej Dziewczynki”. Jego celem jest zdobycie z hulajnogą 80 najważniejszych szczytów Polski. Na Rysy hulajnogę pomoże mu dźwignąć umówiony już support. Między poszczególnymi szczytami porusza się po drogach publicznych z doczepionymi sakwami ekwipunku. Dociera do wybranej bazy wypadowej, np. schroniska, pensjonatu, kwatery. Tam zawsze po nakreśleniu towarzyszącej mu idei, nocleg i posiłki ma gratis. Zostawia ekwipunek i pcha na szczyt swój „krzyż”. Po jego zdobyciu, obfotografowaniu, wywiadach z samym sobą, napotkanymi po drodze lub teraz ze mną zjeżdża do bazy szlakiem podejścia.

Paweł na co dzień uczy WF-u w Białymstoku. Ponadto biega maratony.
Wrzucam banknot do puszki przytwierdzonej do pojazdu. Może i ty wrzucisz? Przymierzam się do hulajnogi. Badam jej masę. Robię mini kółko wokół Baraniego. Fajna! Omawiamy następnie niuanse konstrukcyjne.
Potem wspomniane wywiady, fotki na fejsa. Po pożegnaniu trzy odepchnięcia wystarczą, by znikł w beskidzkiej głuszy.

Wracam przeto do ognia. Mimo że dogasa, dym wciąż mnie kocha i nie chce opuścić.
W nocy rozszaleje się burza. Co najmniej dwa pioruny grzmotną w szczyt Baraniego trzęsąc wiatą w posadach i burząc na chwilę senny mój mir. Szczęściarz ze mnie, pomyślę o w tę chwilę. Jestem tu gdzie jestem, a nie gdzieś pod namiotem. Odwrócę się na boku i zasnę z powrotem.

Chwaląc się później spotkaniem, nikogo nie zaskoczę. Mijani na beskidzkim szlaku turyści Pawła Hulajnogę poznali, śledzą lub o nim słyszeli. Tylko jam z przekory pozbawiony mediów społecznościowych, nieświadom niczego.

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments