4 lipca 2019 r. w Lesie Miejskim znalazła miejsce podniosła uroczystość. Grupa olsztyńskich „napieraczy” uhonorowała „podziwem” piechura. Pan Henryk Cygan (rocznik 1943) w 14 lat przeszedł w udokumentowany sposób 100 tys. km (słownie: sto tysięcy kilometrów).
Pana Henryka poznałem w lipcu 2011 r. na Wielkopolskiej Szybkiej Setce w Pobiedziskach. Byłem wówczas w okresie „fascynacji” tzw. setkami na orientację. Koledzy ze wspólnych rajdów i spotkań w terenie już wcześniej o nim wspominali zafascynowani.
Nieco później, gdy starty w maratonach biegowych zacząłem traktować poważnie, wybierając trening czarnym szlakiem (wokół jeziora Ukiel) często go mijałem i nadal mijam. Chodzi szybko, samotnie, nieco przygarbiony, w cywilnych ciuchach, z przewieszoną przez ramię staromodną torbą. Czasem wymienimy kilka zdań. Nie biega, bo gdzie się śpieszyć w jego wieku?
Na miejscu nastąpiła weryfikacja wyczynu w oparciu o skrupulatnie, ręcznie prowadzone zestawienia miesięczne i podsumowania roczne. Niczym w staromodnym dzienniczku szkolnym, każdy dzień bez kilometrażu znalazł swe usprawiedliwienie z WF-u. Nie było zastrzeżeń. Kilometraż został potwierdzony, sukces światu oficjalnie obwieszczony!
Kolega Sławek z Ratusza zdobył list gratulacyjny i gadżety od Prezydenta Miasta. Od nas otrzymał pamiątkową tabliczkę upamiętniającą wyczyn.
Przygotowując się do pisania niniejszego tekstu znalazłem w sieci jeden wywiad z udziałem naszego bohatera. Udzielił go kilka lat wcześniej twórcy Rajdu Kierat – Andrzejowi Sochaniowi. Przeczytaj, gdyż nieco bardziej otwiera spojrzenia. Poza tym Pan Henryk jest postacią anonimową. Na Kolosy do Gdyni raczej go nie zaproszą. Ani on, ani jego Projekt nie są wystarczająco medialne i przyodziane w kolorowe fotki lasów namorzynowych w prezentacji sukcesu. W dzisiejszych czasach wyjście poza komfort czterech ścian, bagatela na ok. 750 km w miesiącu, w każdym miesiącu, prawie na nikim wrażenia nie zrobi. Mało też kto jest w stanie oczyma wyobraźni lub matematycznych rachunków ogarnąć skale „przejścia”. Gdyby nie koledzy – Michał i Piotr, którzy utrzymują z Henrykiem bliski kontakt, może nikt by się nie dowiedział, co zaszło. A zaszło daleko! Wirtualnie niemalże dwa i pół raza została okrążona kula ziemska szlakiem równika!
Pod koniec spotkania Pan Henryk opowiedział, że zaraz po przejściu 100 tys. km poszedł pieszo do lekarza. Po zbadaniu, pani doktorka wydała diagnozę i zalecenie: „powinien się więcej ruszać”.
Posłuchał się. Nie spoczął na laurach. Chodzi dalej.
Swietna puenta 👌👌