Wiosną nie odrodził się Pan Koralik.

Ostatni raz wypatrywałem jego „nieobecności” 17 czerwca. Obrzeża Targu Rybnego olsztyńskiej starówki, gdzie zwykł handlować i tworzyć zarazem, zaludniły przelotnie stoiska targów żywności regionalnej, naturalnej i tradycyjnej.
W zadumie skojarzyłem wówczas jego nieobecność z nieprzybyciem Majstra Biedy do żaru ogniska któregoś roku; „…smutny rok, tak widać trzeba, nie przyszedł Bieda zieloną wiosną, miejsce gdzie siadał zielskiem zarosło…”

Jakież musiało być me zdumienie, kiedy 4 dni później i 700 km dalej, ponownie spotkam Pana Koralika z rozłożonym kramem jego niepowtarzalnych, gdyż każda inna z osobna – osobliwości?
Tym razem, sposobem i czasem związał etap swej „koralikowej tułaczki” z Bieszczadami, z Wetliną.
Tegoż roku w Starym Siole, 400 m od jego nowego siedziska przy straży ogniowej, zasiadł też wspomniany Majster Bieda.

Pan Koralik opowiedział, gdzie nocuje teraz i gdzie zamierza osiąść za pół roku – zaraz.
Wcześniej nie stać go było na noclegi w Wetlinie, dlatego mieszkał przy Jagiellończyka w Olsztynie. 
Wspomniał o „ciekawym” turyście oferującym całe 10 zł za widoczną na zdjęciu narzutę z koralików w granacie. Wchłonęła ona w siebie 5 tys. godz. „nawlekania”, 280 tys. szt. koralików i 2 km żyłki.
Pożalił się, iż przed wyjazdem z Olsztyna zostawił część swych prac w jednej z galerii. Dotychczas nie udało się tam sprzedać żadnego z jego koralików…
Za niespełna 10 zł wybiorę skromną w prostocie bransoletkę, która i tak spełni wymóg gustu później obdarowanej żony.
Pan Koralik zadeklarował, że jutro i pojutrze go tu nie będzie. Przeto umawiamy się za trzy dni, może coś dobiorę?

Pan Koralik   Pan Koralik

Dwa dni potem, w Bazie Ludzi z Mgły na nadgarstku klientki przy barze dostrzegam pracę, którą, przypuszczam wiązał Pan Koralik. Tylko on potrafi związać swe koralikowe perełki w taki sposób, aby w „samorozwiązłości” się nie pogubiły. Pytam, czy bransoletkę kupiła u Pana Koralika? Nie, kupiłam wczoraj w Solinie – odpowiada pani. Nie pytam o nic więcej.

W trakcie tego pobytu, mimo wytężania wzroku nie spotkam więcej Pana Koralika. Ale w każdym (chwilowo?) razie wiem, gdzie szukać.

Wiatrem niesiony odnajdę go w przyszłości.

PS
Więcej o nietuzinkowej historii „Pana Koralika” znajdź w Google.

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments